Przekręty i skandale w Urzędach Pracy, czyli na jaką pomoc możemy liczyć w przypadku utraty pracy. Okazuje się, że Urzędy Pracy to doskonałe miejsce do generowania zysków. Niestety nie dotyczy to najbardziej zainteresowanych – czyli bezrobotnych. Dowiedzmy się więc, jak działają państwowe instytucje pomocowe.
Przekręty i skandale w Urzędach Pracy
Po raz kolejny mamy do czynienia z nieuczciwymi urzędnikami, ale tym razem są to pracownicy Powiatowych Urzędów Pracy. W obu przedstawionych poniżej sytuacjach proceder trwał przez kilka lat i doprowadził do wyprowadzenia z kas państwowych wiele setek tysięcy złotych. Pomysłowość osób biorących w tym udział, nie tylko świadczy o braku kontroli nad instytucją państwową, ale przede wszystkim o wyjątkowo dużym problemie związanym z kadrą pracowniczą, która nie podlega żadnym procedurom weryfikacyjnym.
Grupa przestępcza, która sprawnie działała w Radziejowie, składała się z osiemnastu osób, w większości pracujących na wysokich stanowiskach. Wśród nich był również były dyrektor Urzędu Pracy, a późniejszy starosta. Z akt sprawy wynika, że przestępcy przez niemal osiem lat, żerowali na publicznych środkach Powiatowego Urzędu Pracy. Proceder był dość prosty, ponieważ polegał na tworzeniu fikcyjnych zleceń i realizowanie ich przez zaprzyjaźnione i legalnie zarejestrowane firmy. I tak na przykład, od jednej z firm zakupywane były różnego rodzaju artykuły, które jednak nie istniały w rzeczywistości, a jedynie na dokumentach zakupowych.
Właściciele firm potwierdzali sprzedaż, wystawiając fikcyjne faktury, a następnie dzielili się pieniędzmi z nieuczciwymi urzędnikami. W jednej z takich firm wystawiono ponad 30 fałszywych dokumentów potwierdzających zakup akcesorii komputerowych i usług związanych z drukowaniem ulotek informacyjnych. Dzięki takim zleceniom organizatorom procederu udało się przywłaszczyć 60 tysięcy złotych. Inne zlecenia dotyczyły np. naprawy komputerów lub porządkowania archiwum. Na umowach zawieranych z takimi wykonawcami widniały nawet kilkutysięczne sumy, natomiast sami wykonawcy otrzymywali wynagrodzenie w wysokości około 200 zł.
Grupa w ciągu kilku lat zdefraudowała w ten sposób ponad 700 tysięcy złotych, jednak jak twierdzi prokuratura, trudno jest ocenić, jakie były prawdziwe sumy. Wszystkie operacje odbywały się w różnych konfiguracjach personalnych i dotyczyły różnych zleceń. Jedną z większych kwot była wypłata środków przez kasjerkę Powiatowego Urzędu Pracy dla pewnej fundacji z Torunia, która rzekomo miała zbadać sytuację społeczno – gospodarczą w regionie. Fundacja jednak okazała się w likwidacji, a podobne badania były już wcześniej przeprowadzone przez samych pracowników PUP. Dużą rolę w tych działaniach odegrał również starosta radziejowski, który wcześniej był dyrektorem tamtejszego Urzędu Pracy.
Postawiono mu trzy zarzuty: działanie w grupie przestępczej, mającej na celu przywłaszczanie państwowych środków pieniężnych, poświadczanie nieprawdy w czasie pełnienia funkcji dyrektora placówki oraz posługiwanie się fałszywymi dokumentami związanymi z usługami aktualizacji systemu informatycznego, oraz zakupem akcesorii biurowych i innych materiałów. Jednak sprawa nie zakończyła się na byłym dyrektorze, ponieważ prokuratura oskarżyła również jego następcę, dzięki któremu grupa przestępcza przywłaszczyła sobie ponad 500 tysięcy złotych. Co więcej, nowy dyrektor zawyżał podwładnym premie, którzy z kolei płacili mu za to „dole”.
To jednak niepojedynczy przypadek działalności przestępczej w Urzędach Państwowych. W Białogardzie doszło do nieco innego przestępstwa, mianowicie pracownik urzędu pracy tworzył fikcyjne rekordy, adresy, numery pesel i NIP, a następnie wprowadzał dane do systemu komputerowego. W wyniku takich działań udawało mu się pobierać zasiłki dla nieistniejących bezrobotnych. W wyniku śledztwa okazało się, że pobrano z kasy ponad 100 tysięcy złotych. Była to jednak tylko wstępna kwota wszystkich bezprawnie pobranych pieniędzy z kasy urzędu pracy. Oskarżony okazał się głównym administratorem sieci informatycznej PUP. Jak podaje prokurator, w ciągu dwóch lat pracownik urzędu wprowadził około 30 osób do systemu informatycznego.
W związku z bardzo skomplikowanym procederem stworzono nawet specjalny program komputerowy, który weryfikował bazę danych urzędu pracy pod kątem wypłat dla bezrobotnych, w różnych okresach. Natomiast to, co szczególnie budzi zainteresowanie, to fakt zgłaszania przez ZUS pewnych nieścisłości w ewidencji bezrobotnych, było to jednak bagatelizowane przez szefów placówki.
Zarzuty przedstawiono dyrektorowi oraz kasjerce, która wypłacała pieniądze. Prokurator twierdzi, że do sprawdzenia jest wiele tomów dokumentacji, w których wykazano już braki – istotnych dla sprawy stron. Może to świadczyć o próbie zacierania śladów przestępstwa. Jak widzimy kreatywność urzędników, w calu generowania zysków jest olbrzymia, szkoda tylko, że dotyczy to tylko ich samych, a nie wielu poszukujących pracy — osób bezrobotnych. Innym niepożądanym zjawiskiem jest również sama praca urzędników państwowych, którzy określając siebie jako wykwalifikowani specjaliści w zakresie pomocy osobom bezrobotnym, dopuszczają się niewłaściwych praktyk.
Należą do nich np. manipulacje i przekłamania związane z formą rozpoczynania współpracy z tak zwanymi podwykonawcami w zakresie szkoleń dla osób bezrobotnych. Polega to na tym, że umowy są zmieniane, co w efekcie daje zupełnie inne wynagrodzenie dla określonego wykonawcy szkolenia. Takich przykładów, gdzie wcześniejsze ustalenia PUP nagle ulegają zmianie (na niekorzyść wykonawcy), może być niestety bardzo wiele. W najbliższym czasie przedstawimy kilka przypadków takich działań, które być może pozwolą zainteresowanym na uniknięcie wielu nieporozumień związanych ze składaniem ofert współpracy do Powiatowych Urzędów.